19.07.2010

Jeśli ma się przyjaciół, a mimo to wszystko się traci, jest oczywiste, że przyjaciele ponoszą winę. Za to, co uczynili, względnie za to, czego nie uczynili. Za to, że nie wiedzieli, co należy uczynić.

A co z tymi, którzy dawali powody, by uważać ich za przyjaciół, po czym odwrócili się? Czy to ich wina, czy jednak osoby, która im zaufała?

Wśród ludzi jest się także samotnym.

Chyba nawet bardziej wśród ludzi, niż będąc faktycznie zostawionym sobie samemu. Najgorsza samotność przychodzi w momencie, gdy człowiek zauważa, że nawet mając wręcz stado znajomych, tych bliższych i dalszych, tych zupełnie przypadkowych, jak i tych pretendujących do miana przyjaciół, tak naprawdę nie ma się do kogo odezwać. Nie potrafi z nikim wypracować prawdziwej nici porozumienia, albo raczej wzajemnego zrozumienia, akceptacji. Kiedy nikogo tak naprawdę nie interesuje, co ma do powiedzenia, co go przytłacza, czemu z jego oczu płyną łzy, których nie można powstrzymać.

A ja tonę. W tych łzach. W muzyce. W swoim własnym, małym świecie, w którym jestem tylko ja, i który z jednej strony mały, z drugiej wydaje się być ogromny i pusty, przerażająco pusty. Przynajmniej jest mój....

10.07.2010

Ludzie nie przestaną mnie zaskakiwać. Stanisław Lem rzekł kiedyś „Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.”, ja mogłabym to samo powiedzieć również o centrach handlowych. Jaką pogodą raczy nas tak zwany klimat umiarkowany kontynentalny wszyscy wiemy. Temperatury nie spadają raczej poniżej 30 stopni (chociaż przepraszam, skłamałabym, na moim termometrze od strony północnej, a zatem tej, która bezpośredniego nasłonecznienia na szczęście nie zaznaje jest obecnie 29). Lubią się nawet od tej wartości coraz bardziej oddalać w kierunku magicznego '40' (tu kolejny przykład z rodzimych mini stacji meteorologicznych, strona południowa trzyma dziarsko 38 stopni mimo iż na sam termometr nie padają bezpośrednie promienie słoneczne). W tych oto pięknych okolicznościach przyrody przyszło mi wybrać się na polowanie zwane również comiesięcznymi zakupami w hipermarkecie. Miejsc tych nie potrafię zaakceptować nawet wtedy, gdy warunki za oknem są bardziej przyjazne toteż w dniu dzisiejszym połowa klientów tym bardziej stanowiła dla mnie obiekty wrogie, nadające się do eliminacji. Szczególnie jedna panienka. Kobitka w bardzo zaawansowanej ciąży, widać że na ostatnich nogach przed wizytą w szpitalu. Z rodzinką (sądząc po wieku byli to jej rodzice) urządza sobie hurtowe zakupy (patrząc po zawartości kosza nie było to nic niezbędnego jej do całego procederu związanego z późną ciążą, czy też wczesnym macierzyństwem), po czym przy kasie awanturuje się, że nikt jej jako ciężarnej nie ustąpi miejsca w kolejce. Ja się pytam, po cholerę w takim stanie, przy takich upałach jechać na zakupy? Rozumiem, gdyby była sama, ale skoro były z nią jeszcze dwie osoby to znaczy, że równie dobrze mogły zrobić dla niej te zakupy. Może to niegrzeczne z mojej strony, ale osobiście uważam, że skoro w sytuacji, gdy większość ludzi słania się na nogach, szuka cienia, zimnego piwa i basenu z chłodną wodą, kobieta ciężarna ma siłę na zakupy w centrum handlowym i awanturowanie się o miejsce w kolejce to powinna co swoje w niej odstać. Zwłaszcza, że jak wynika z moich obserwacji na sali hipermarketu przyjemnie jest jedynie w okolicy lodówek z mrożonkami, mięsem i nabiałem, ewentualnie na stoisku z AGD gdzie prezentowane są wentylatory. Reszta niby klimatyzowana, ale i tak dość ciepła. Finał całej tej historii? Zdecydowałam się wybrać inną kasę w obawie przed faktem, że ta biedna, nie mogąca stać w kolejce kobieta gotowa będzie wydrapać mi oczy. Zwłaszcza, że dziwnym trafem nie mogłam się powstrzymać od komentarza na temat zasadności robienia przez nią zakupów.

08.07.2010

Nie sądziłam, że ten blog nadal istnieje. Widać Wujek Google jak wielu ludzi ma problem z rozstawaniem się ze starymi, niepotrzebnymi śmieciami. Nie wiem, czy cieszyć się z tego powodu, czy raczej bać faktu, że naprawdę wszystko raz zamieszczone w Sieci pozostaje w niej na wieki (lub do najbliższej awarii serwera w przypadku braku backupu).
Czemu wracam (chociaż może „wracam” to zbyt mocne określenie)? Pewnie dlatego, że człowiek jest dziwną istotą, która czasem potrzebuje się uzewnętrznić, podzielić ze światem tym, o czym myśli. Nawet jeśli świat nie ma zbytniej ochoty na przyjęcie tego „daru”.
Na jak długo wracam? Nie wiem. Może to tylko jednorazowy wyskok. A może jednak znajdzie się kilka tematów do poruszenia.
Co się zmieniło? Prawie wszystko. To już nie jest stare dobre „po staremu”. Ale to nie czas i miejsce na wywody w tym temacie. Zresztą, to co się wydarzyło jest mało istotne. Ważniejszy jest fakt, jak te wydarzenia wpłynęły na mnie, jak mnie ukształtowały, jak każą mi postrzegać życie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...