13.09.2011

Aki, zainspirowałeś mnie. I nie chodzi o stwierdzenie, że mam częściej pisać, raczej o Twoją wypowiedź na temat Linksysa. Aż mnie kusi żeby zgłębić ten temat.

Szczerze, osobiście nigdy na Linksysach nie pracowałam. Nie liczę tu pomocy w konfiguracji u kilku osób. Ani tym bardziej tego, że w firmie główny router to Cisco, bo akurat on mnie interesuje o tyle, o ile mam lub nie mam dostępu do internetu.

Od przeszło roku pracuję na TP-linku. Ukamienujcie mnie, ale polubiłam tą firmę. I jakoś fakt, że jest raczej budżetowa niż luksusowa wcale, a wcale mi nie przeszkadza. Chociaż fakt, muszę przyznać, że jej produkty poznałam i przekonałam się do nich z drobną pomocą jednej osoby. Ale za to przekonałam się do nich na tyle, że zaczęłam je proponować znajomym, którzy potrzebowali skonfigurować domową sieć. A nawet na tyle, że teraz moi handlowcy w firmie klientom również proponują właśnie TP-linki. Tu po części zadziałała awaryjność Edimaxa w ostatnim czasie i konieczność znalezienia w zastępstwie rozwiązania z niższej półki cenowej niż Linksys. Póki co, chwalimy sobie ten wybór. Awarie, oczywiście, zdarzają się. Wszak nie ma elektroniki doskonałej. Jednak mimo wszystko nawet procentowo jest tych usterek znacznie mniej. W większości przypadków jeśli osoba konfigurująca router jest na tyle rozgarnięta, że wie co robi sprzęt zachowuje się na zasadzie "ustaw, włącz, zapomnij", a ewentualny problem może się pojawić głównie spowodowany czynnikami takimi jak burza, czy zgon w wykonaniu zasilacza. I tu spory plus dla serwisu TP-link. W przypadku uszkodzonego zasilacza po prostu mi go dosłali, nie kazali wysyłać sprzętu do nich, a wiadomo, że to tylko wydłuża całą sprawę i generuje niepotrzebne koszty. Dzięki temu cała procedura trwała, żeby nie skłamać, dwa dni.

Jednym z moich osobistych hitów jest TL-WN722N. Karta mała, a zarazem wielka. Chociaż może w dobie odbiorników typu nano określenie mała nie do końca pasuje. Ale w przeciwieństwie do tych małych "zatyczek portu USB" posiada przynajmniej zewnętrzną, odkręcaną antenę, którą mimo wszystko stawiam w rankingu wyżej od jakiejkolwiek wbudowanej (nie dotyczy kart w notebookach, to zdecydowanie inna liga). Szczególnie kiedy w grę wchodzi nasze rodzime budownictwo. W konfrontacji z cudem PRLu - płytami żelbetowymi - każdy dodatkowy argument się przydaje.

Prywatnie całą swoją domową sieć powierzyłam w opiekę TL-WR1043N. Nie narzekam. No może jedynie na fakt, że przy obecnym okablowaniu nie mogę wykorzystać w pełni switcha gigabitowego. Ale myślę, że jeszcze kiedyś się to zmieni. Myślę również, że szerszy opis tego jakie widzimisię musi znosić ten router w mojej obecności i jak to wszystko wygląda w praktyce, to już temat na inny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...