15.11.2011

Już od jakiegoś czasu zbierałam się żeby podsumować moją przygodę z SuperMicro i ich serwisem. Przygodę, która kosztuje mnie do tej pory całkiem sporo nerwów. Ale od początku.

Generalnie SuperMicro to producent platform serwerowych. W Polsce raczej mniej popularny, chociaż sprzęt można dostać w kanale dystrybucyjnym, a co więcej - istnieje nawet polska stronka (która jest stroną sklepu, ale grunt że jest). I na tym dobre wieści się kończą. O ile sprzęt można kupić, o tyle serwisu w naszym pięknym kraju nie uświadczysz. I w tym miejscu zaczynają się schody, bo właśnie z jedną platformą są problemy. Problemy o tyle niecodzienne, że nawet serwis dystrybutora (który i tak uprzedził mnie, że sprzęt będzie wysłany do Anglii, lub Stanów Zjednoczonych) przyznał, że raczej ciężko to odtworzyć w warunkach serwisowych i prawdopodobnie reklamacja nie zostanie nawet uznana.

Zmuszona sytuacją zaczęłam szukać innych rozwiązań. Pierwsza radość - skoro jest polska strona to może ktoś będzie w stanie mi coś doradzić. I owszem - dostałam uaktualnienie BIOSu. Radość zarówno wielka jak i krótkotrwała, bo nowy BIOS tylko zamaskował problem, ale go nie rozwiązał. Nie pozostało mi nic innego jak uderzyć dalej. Zwłaszcza, że na maila z prośbą o dalszą pomoc już nie dostałam odpowiedzi.

Wybór padł na "jankesów". Stworzyłam w miarę sensowny opis tego jakie mamy objawy oraz co już zostało zrobione i wysłałam na ogólny adres supportu. I znów radość, bo o dziwo dostałam odpowiedź. Niestety znów nie dane było mi się długo cieszyć. Odpowiedź była bardzo lakoniczna i sprowadziła się do "kupcie dodatkowe wentylatory do sekcji chłodzącej", mimo iż wyraźnie napisałam, że już to zrobiliśmy. Wtedy jeszcze niezrażona po raz kolejny zaczęłam tłumaczyć co i jak. Krótka wymiana maili poza pewnością, że odpisuje mi jakiś nie do końca anglojęzyczny Hindus, który nawet pomylił się co do mojej płci i cały czas tytułował mnie per pan, przyniosła raczej jedno wielkie nic. Po tygodniu zabawy w kotka i myszkę zostałam po prostu rozłożona na łopatki pytaniem, czy nie chodzi mi o zbyt wysoką temperaturę procesora kiedy to za każdym razem podkreślałam, że problem dotyczy chipsetu na płycie głównej. Zrezygnowałam, to i tak nie miało większego sensu.

W końcu po raz kolejny zwróciłam się z prośbą o pomoc do dystrybutora. Tym razem nie oczekiwałam gotowego rozwiązania, ale chociaż kontaktu do kogoś konkretnego, do jakiegokolwiek człowieka, który podpisze się imieniem i nazwiskiem a nie jednym krótkim słówkiem support. Udało się. Najpierw handlowiec z Anglii, później przekierowanie do "technicznego". Kolejne dokładne tłumaczenie jakie są objawy, co już zrobiliśmy, z czym nadal mamy problem. W odpowiedzi aktualizacja BIOS (która jak się później okazało jest tą samą, którą dostałam już na początku) oraz modułu IPMI (tu ciekawostka, moduł w wersji, którą otrzymałam w mailu nie jest dostępny na stronach producenta).

Szczerze, do tej pory nie wiem czy problem faktycznie został już rozwiązany. Platforma na chwilę obecną przechodzi testy. Niestety liczę się z tym, że może nie być tak kolorowo i że ta przygoda jeszcze się nie skończyła. Ale wiem, że mimo wszystko SuperMicro nie polubię jeszcze długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...