24.09.2011

Dziś będzie pozornie długo i wirusowo. Pomysłem zaraził mnie przeczytany jakiś czas temu wpis. Z braku lepszego zajęcia przetestowałam kilka pamięci USB, które zazwyczaj mam pod ręką. Wszystkie testy wykonane przy pomocy CrystalDiskMark z pięcioma powtórzeniami i paczką danych wielkości 50MB. Z braku większej ilości wolnego miejsca na niektórych "flaszkach" paczka danych nie mogła być większa. Wyniki prawie całkowicie pokrywają się z subiektywnymi odczuciami towarzyszącymi użytkowaniu.

Kingston Data Traveler G2 4GB

Sequential Read : 18.183 MB/s
Sequential Write : 5.232 MB/s

Nie jest tak de facto mój tylko służbowy i jakoś nad tym nie ubolewam. Ta generacja nie przypadła mi do gustu. Jest dość powolny (trochę mnie zdziwił fakt, że według testów wypadł gorzej od staruszka z pierwszej generacji, w użytku się tego aż tak nie odczuwa). Na domiar złego ma potwornie denerwującą konstrukcję. Chowane złącze USB może dla speców od marketingu jest hitem, bo to przecież koniec gubienia zatyczek, ale po pewnym czasie się strasznie wyrabia. W efekcie większość prób wpięcia pamięci do gniazda kończy się samoczynnym schowaniem się wtyczki.

Kingston Data Traveler 2GB

Sequential Read : 20.448 MB/s
Sequential Write : 7.515 MB/s

Stary, dobry, wysłużony, ale nadal działa i ma się dobrze. Jego osiągi nie powalają na kolana, ale też jakoś specjalnie nie denerwują. No i ten sentyment.

OCZ ATV 8GB

Sequential Read : 24.844 MB/s
Sequential Write : 12.971 MB/s

Niezbyt lubiany przez użytkowników model. Podobno jest bardzo awaryjny i podatny na uszkodzenia z racji tego, że elektronikę ma zalewaną gumą, która zamiast go chronić ułatwia połamanie płytki. Odpukać - mój mimo, że używany w różnych warunkach do tej pory trzyma się dobrze i jak widać ma całkiem dobre osiągi.

PNY 8GB

Sequential Read : 17.939 MB/s
Sequential Write : 3.660 MB/s

Czarna owca. Nie wiem nawet jaki to dokładnie model, strona producenta też nie jest w tym momencie jakoś specjalnie pomocna. Strasznie powolny ale grunt, że jest.

PQI i812 8GB

Sequential Read : 27.718 MB/s
Sequential Write : 6.600 MB/s

Mały, całkiem ładny. Chyba jedyną jego wadą jest to, że łatwiej się go otwiera posiadając nieco dłuższe paznokcie.

Intenso 16GB (Rainbow line)

Sequential Read : 13.060 MB/s
Sequential Write : 4.865 MB/s

Co ciekawe, według strony producenta ma następujące parametry:
Maksymalna prędkość odczytu: 28,00 MB/s (187x)
Maksymalna prędkość zapisu: 6,50 MB/s (43x)

W praktyce jest jak jest. "Flaszka" nie jest moja, ale nawet jej właściciel miewa jej dość, bo poza sporą pojemnością nie prezentuje sobą niczego konkretnego.

Jakiś czas temu myślałam o przygotowaniu sobie jednego pendrive z linuksem, tak awaryjnie jak coś. Rozwiązanie testowałam na 2GB DT Kingstona i spisywało się nieźle chociaż zostawało strasznie mało miejsca na dane i zapisywanie sesji. Myślę, że 4 lub 8 GB powinno być w sam raz na system noszony w kieszeni i gotowy do użycia w każdej chwili. Ale ze względu na to, że wszystkie pamięci są pozajmowane bieżącymi rzeczami chyba musiałabym zaopatrzyć się w jeszcze jedną. Tak, wbrew temu co niektórzy sądzą, dla mnie pendrive to nie coś co leży w szufladzie i przechowuje jakieś stare, nieużywane śmieci. Najczęściej mam na nich masę sterowników, podstawowego oprogramowania potrzebnego zarówno prywatnie jak i w pracy, Service Packi do Windowsów i pewnie jeszcze kilka rzeczy, o których teraz nie pamiętam, a które często przydają się w najmniej oczekiwanej chwili.

Jeśli wybiorę kolejną "flaszkę" to raczej nie będzie to już Data Traveler, na pewno też nie Intenso czy PNY, może PQI bo darzę go sporą dozą sympatii. Ale korci też przetestowanie jak spisuje się chociażby rodzimy Goodram. Zobaczymy, może w międzyczasie trafi się jeszcze coś innego.

Kończąc dodam tylko, że owszem, myślałam nad zewnętrznym dyskiem twardym 2,5" na USB. Przelicznik ceny do pojemności jest dużo korzystniejszy niż w przypadku pendrive. Jednak jest mniej poręczny, nie zmieści się do kieszeni, zawsze trzeba mieć ze sobą kabel, a w przypadku niektórych komputerów konieczne może się okazać użycie dwóch portów USB. Dlatego mimo wszystko, jeszcze przez jakiś czas nie zamierzam rezygnować z mojej małej kolekcji.

2 komentarze:

  1. ołaaa... aleś się rozpisała ostatnimi czasy ;p

    Ja tylko nadmienię, że dysk 2,5 cala wcale nie jest tak wielki jakby można sądzić. Sam kupiłem niedawno taki (Toshiba, 640GB), jest wielkości mojego portfela (i wymaga tylko jednego gniazdka USB! ;p).

    OdpowiedzUsuń
  2. Aki, niektóre komputery, szczególnie te nieco starsze nie zawsze na USB podają prąd o odpowiednich parametrach i niestety wtedy trzeba używać dwóch gniazdek. Chociażby mój służbowy komputer. Na pojedynczym kablu żaden dysk zewnętrzny nie chce ruszyć. A przy okazji, sama mam Hitachi 500GB, ale nie lubię go nosić jeśli nie muszę ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...